To o mnie, a czy Ty potrafisz poprosić o pomoc, gdy nie ogarniasz domowo-rodzinnej rzeczywistości?
Czy Ty też czasami masz wszystkiego dość? Z szafek wypadają rzeczy, na kanapie leży stos ubrań do poukładania, w lodówce same resztki, dzieci ciągle wołają: “mamo…” Witaj w moim świecie, w świecie zapracowanej nieidealnej matki.
Czasem czuję się tak zmęczona, że chciałabym uciec z domu. Zostawić to wszystko i oddać się słodkiemu nic nie robieniu.. A nie, przepraszam, przecież gdy siedzę w domu z dziećmi to nic nie robię… Też to słyszałaś? Matka nie ma prawa narzekać. Zawsze musi być zdrowa, mieć siłę i czas. Gdy dodatkowo pracuje zawodowo, musi radzić sobie z wyborami typu: ugotować obiad, czy wyjść z dziećmi na spacer. Przecież doba nie jest z gumy i się nie rozciąga. Dochodzą więc wyrzuty sumienia.
Czasem wszystko zaczyna Cię przerastać, a grunt osuwa się pod nogami. Masz wrażenie, że zajęłabyś pierwsze miejsce w konkursie na najgorszą matkę roku. A może po prostu nie umiesz się zorganizować – zapytają niektórzy lub – trochę przesadzasz? Masz rodzinę, znajomych, którzy lubią Twoje dzieci, a nawet sąsiadów, którzy chętnie Ci pomogą. Wpadną na chwilę, zabiorą dziecko na spacer, czy posiedzą z nim na placu zabaw, jeśli ich o to poprosisz. Ale jakoś tego nie robisz? Ciekawe dlaczego?
Myślisz, że proszenie o pomoc to oznaka słabości? Boisz się, że nie ma nic za darmo i będziesz się musiała odwdzięczyć, a nie masz jak? Myślisz, że będą Cię krytykować lub po cichu za plecami szeptać, że skoro masz dość swoich dzieci to po co się na nie zdecydowałaś? Nie wypada przecież położyć się na drzemkę lub poczytać książkę, gdy dzieci są pod opieka innych. Ten czas powinnaś przecież wykorzystać efektywnie na prace domowe. Zawsze znajdzie się powód. Gdy nie chcesz wykorzystywać znajomych możesz zawsze zapłacić niani za opiekę nad dziećmi… A nie, przecież szkoda pieniędzy na takie fanaberie. Więc dalej wykonujesz wszystkie zadania na autopilocie niczym zaprogramowany robot, aż w końcu wgrane w nim oprogramowanie się zawiesza. Gorsze samopoczucie, depresja, bóle głowy, brzucha czy napięcie w karku, informują Cię o zaistniałym przeciążeniu. Ty jednak nie masz czasu na reset. W końcu robot nazywany matką zostaje wyczerpany z energii.
A wystarczyło tylko poprosić, aby mąż został z dziećmi żebyś wyszła sama na spacer. Poprosić koleżankę lub mamę o pomoc, by móc spędzić kilka godzin tylko z mężem. Ustalić z inną mamą że jednego dnia popilnujesz jej maluchów w zamian za taką samą przysługę z jej strony. Można o to zawalczyć. Czasem tylko trzeba schować honor do kieszeni, przełamać swoje nieuzasadnione lęki.
Ludzie wokół Ciebie są życzliwi, często nawet nie wiesz jak bardzo. Kilka godzin z Twoimi dziećmi może stanowić dla nich całkiem fajną rozrywkę. Gdy mają swoje dzieci, to kilka innych nie stanowi różnicy. Kogo Ty możesz poprosić o pomoc? Może podziękuj pod postem dziś tym osobom? Lub zapytaj o wsparcie 🙂
Zapracowana mama